Montag, 4. April 2011

glizdy

grzebalam w ziemi. mam brud pod paznokciami. grzebac w ziemi to cos fajnego. ziemia pachnie,ziemia brudzi. memlam paluchami dla samego memlania,nie w jakims okreslonym ogrodniczym celu.podnosze kamien i odkrywam orgie glizd. ocieraja sie o siebie,wija...sinieja z rozkoszy. pamietam z lekcji polskiego,ze slowo glizda nie istnieje. istnieje za to slowa glista,ale glista jest pasozytem rujnujacym watrobe. nie ma nic wspolnego z tymi spod kamienia.kiedys glizdy kojarzyly mi sie z przeziebieniowymi glutami wystajacymi z nosa. teraz doroslam,dojrzalam i przypominaja mi szczatki niedotlenionego lozyska,ktore w przenoszonej ciazy sinieje,czarne sie robi miejscami,przestaje pelnic swoja funkcje.z glizdami laczy sie tez dosc istotna czesc mojego dziecinstwa, mojego emocjonalnego dojrzewania-moja pierwsza milosc. moj Andrzejek. Andrzejka kochalam az za mocno. mial czarne wlosy i twarz pokryta piegami. mial lat 6 i ja mialam lat 6. to byl moj pierwszy i ostatni zwiazek z rownolatkiem.nie zaleznie od tego czy mialam potem lat 12,15 czy 20 chlopcy w moim wieku wydawali sie byc niedorozwojami emocjonalnymi. fizycznie to i owszem,dawali rade...carycy by dali. jednak w dziwny sposob odbierali swoimi mozgami sygnaly dawane wylacznie przez plejstejszyn. mialo sie wrazenie,ze to nie facet,lecz super mario w czerwonej czapuni.Andrzej pewnie bylby taki sam,tylko w tamtych czasach nie bylo super mario. Kochalam go,a on karmil mnie glizdami.wyciagal spod kamoli te najgrubsze,najbrzydsze i najbardzej sine. nie uciekalam,nie bronilam sie. lykalam je w calosci,bylam przekonana,ze wija mi sie w brzuchu,jedza polkniete przeze mnie sniadanie,poruszaja sie po calym moim ciele od wewnatrz,wchodza do glowy. pamietam,ze sie balam. ale kochala andrzeja i jadlam. dla niego. zeby mnie tez kochal. to byl warunek zaskarbienia sobie jego uczuc.dzis jedzenie glizd zastapilo pranie,sprzatanie,prasowanie,rodzenie dzieci...dla Andrzejka potem sikalam jeszcze na stojaco. chcialam byc jak on. pragnelam mu zaimponowac.Andrzejek nie byl zbyt zaangazowany w te znajomosc i nie udalo mi sie zmusic go do kochania. po opuszczeniu przedszkola Andrzejek zniknal i juz nie wrocil. dzis ma lat prawie 28. i ja mam lat prawie 28... w swojej wyobrazni widze Andrzejka o dlugosci 186cm. ma szerokie ramiona,duze dlonie. tylko na szyi kreci sie mala andrzejkowa,szescioletnia glowa,ktora w porownaniu do reszty ciala wyglada jak glowka od gwozdzika.
pozdrawiam
Cie Andrzejku,gdziekolwiek jestes.

4 Kommentare:

  1. zawsze mnie czymś zaskoczysz, lubię to :)

    AntwortenLöschen
  2. e, myślę, że moja nieobecność na fejsie jest ogólnie rzecz biorąc niezauważalna; ostatnio stwierdziłam, że chyba dopiero w wakacje się zaloguję

    AntwortenLöschen
  3. no halo, coś nowego bym już przeczytała

    AntwortenLöschen